Na strych wchodzi się po drabinie z takiego małego zamkniętego pomieszczenia na I piętrze, tu widoczny wyłaz (na strychu):
Strych podzielony jest na dwie części przedzielone ścianą, jedna mała nad częścią administracyjną, druga duża nieco wyżej nad salą nadajników do której trzeba pokonać dodatkowych kilka schodów po drabince drewnianej:
Duży strych, w oddali widać urządzenia wyciągu NK-2:
Duży strych, wyciąg NK-1:
Ciekawostką jest to, że dach jest betonowy, nie ma ani krztyny drewna:
Na początku lat 90-tych podczas modernizacji obiektu, instalacje oświetleniową I piętra prowadzono w rurkach na strychu:
Widok z okienka strychu dużego na trasę S8:
Widok na las:
Na strych wzeszliśmy głównie z jednego powodu - rakietnica sygnałowa

Kiedyś w stanie wojennym jeden z oficerów KBW spożył dość dużą ilość alkoholu i zgubił rakietnicę sygnałową w budynku radiostacji. Zwykli żołnierze KBW ochraniający obiekt w tym czasie nie mieli prawa wchodzić do budynku, jednak oficer to oficer - mógł wszystko. Z wiadomych powodów nikt z obsługi nie darzył sympatią tych ludzi. Pracownicy szybko znaleźli rakietnice i ukryli ją na strychu w kartonie z jakimiś papierami - tam rzadko ktokolwiek wchodził.
Wszystko po to aby ów oficer miał z tego powodu nieprzyjemności. Jak to skończyło się dla oficera, tego nie wiadomo, jednak jeszcze w 1998r. kiedy obsługa opuszczała obiekt, rakietnica tam była.
Niestety podczas naszej eksploracji znaleźliśmy jedynie karton z papierami na małym strychu:
Rakietnice ktoś ukradł.
Teraz smutna historia.
Kiedyś w głębokim PRL-u ( lata 70-te ) pewnego dnia zaginą jeden młody pracownik. Rano normalnie stawił się do pracy i podjął jak co dzień swoje służbowe obowiązki.
Poszedł na przerwę śniadaniową i od tej pory nikt go już nie widział.
Początkowo myślano, że oddalił się do domu, jednak na drugi dzień okazało się, że do domu nigdy nie dotarł, a rodzina zgłosiła zaginięcie do MO. Zaczęto sprawdzać dokumenty wejść i wyjść z obiektu. Szybko okazało się, iż Straż Przemysłowa nie odnotowała wyjścia owego człowieka z RCN-u.
Zaczęto masowe przeszukiwanie terenu, padły podejrzenia, że gdzieś zasłabł w lesie lub został porażony prądem na podstacji 30kV, może dotkną fidera lub masztu. Może wlzał do domku antenowego lub wpadł do jakiejś studzienki. Sprawdzano wszystko bez rezultatu.
Po trzech dniach, ktoś wpadł na pomysł aby wejść na strych... Wisiał na belce stropowej mniej więcej na wysokości stołu kontrolnego znajdującego się piętro niżej.
Miejsce znalezienia wiszących zwłok:
Dopiero po kilkunastu latach wyszło na jaw, że chodziło o zawód miłosny pomiędzy jedną z pracownic RCN.