Witam wszystkich miłośników RCN Konstantynów.
Przeglądam internet, a tu zaskoczenie, aż się łezka w oku kręci jak oglądałem zdjęcia i czytałem artykuły.
Kilka słów o mnie. Mam 48 lat i mieszkam w Sannikach 3 km od byłego nadajnika. Pamiętam szczątkowo jak maszt był budowany, a potem wrósł w mój krajobraz. Lubiłem patrzeć wieczorem na światła przeszkodowe i podziwiać snopy ognia spływające po odciągach z wyładowań w czasie burzy nad nim, fantastyczny widok. Mam wykształcenie mechaniczne ale troszkę się interesuję elektroniką i radyjko ze słuchawki telefonicznej i kawałka drutu konstruowałem - grało. Myślałem że zostanie u nas odbudowany, ale głupota ludzka, ciemnota lub pazerność nie pozwoliły na to. Ja wychowałem się przy nim i nie mam raka, głowa mnie nie bolała i jestem w niezłej kondycji. Nie będę się rozpisywał, maszt to moja młodość i sentyment. Miło że są jeszcze ludzie, którzy potrafią docenić polską myśl techniczną, niesamowite zaangażowanie przy budowie tego cudu techniki. Miło by było wejść na teren RCN i obejrzeć to co tam zostało po 22 latach od katastrofy (lekkomyślności ludzi), przejeżdżam koło masztu często i zawsze podnoszę głowę w górę może go....
Serdecznie wszystkich pozdrawiam.