To chyba jedyna dziedzina na forum w jakiej mogę jakoś pomóc. Ja do tej pory "kręcę" się w sprawach radiowych

Czarna magia dla mnie...
W sieciach przesyłowych WN i SN nie operuje się napięciem fazowym (czyli jak to nazwałeś nominalnym) z prostego powodu. Tam nie ma przewodu N lub PEN. Jest oczywiście uziemienia ale wykorzystywane do zupełnie innych celów. Wyjątkiem jest sieć nN, tu już na całej długości linii występuje PEN lub N, ale i tak mimo wszystko zawsze podaje się sławne 0,4kV (400V) - napięcie międzyfazowe. Dopiero w instalacjach odbiorczych wkracza napięcie fazowe, które przejmuje bardziej znaczącą rolę (jeśli można to tak nazwać). Nie chcę zbytnio wchodzić w szczegóły, bo na ten temat można napisać elaborat na kilkanaście stron uwzględniając różne sytuacje i sprawy techniczne. Myślę, że nie ma sensu wchodzić w szczegóły.
Reasumując, energetyka sieciowa operuje napięciami międzyfazowymi, dopiero na wysokości potencjalnego odbiorcy rozgranicza się te oba tajemnicze napięcia w celu zasilania swoich końcowych urządzeń.
Tobie Robert chyba na początku chodziło jednak o wszechobecne i popularne dziś 15kV i próbowałeś dostosować za wszelką cenę do niby fazowego 6kV. Ten link, który podałem mam nadzieję rozwiał wątpliwości. Sieć 6kV jest niewydolna, bardziej nadaje się do zasilania lokalnego zakładu przemysłowego, znakomicie sprawdzała się również w RCN. Można było przesłać dużą moc ale na malutką odległość. Choć w naszym przypadku aby nie tracić mocy, musiano doprowadzać ze stacji 110/6kV aż trzema kablami 3x... na jedną sekcję, czyli łącznie sześcioma trzy żyłowymi - zrównoleglili kable powiększając tym samym średnicę żył:
(na fotce widać tylko dwa kable 3x, trzeci jest niewidoczny za szafą - sekcja Płock). Analogiczna sytuacja jest po stronie sekcji II Sochaczew.
Do zasilania rozległych trafostacji system 6kV nie sprawdzał się przy postępującym rozwoju oraz wymaganym większym przekrojem żył. Natomiast siecią 30kV można było przesyłać bardzo dużą moc, mniejszymi przekrojami ale kosztem miejsca, obostrzeń ze względu na wysokość napięcia. W praktyce te linie nastręczały wiele problemów logistycznych. Zasilały większe aglomeracje ale były tak samo podatne na awarie jak inne lokalne SN. Każda wichura i zbutwiały las oznaczał pad zasilania. Ich możliwość przejęły obecnie 110kV - praktycznie bezawaryjne, gwarantujące ciągłość zasilania pomiędzy GPZ-tami z co najmniej trzykrotną mocą w stosunku do "trzydziestek". Najbardziej zatem uniwersalną lokalną siecią SN stało się 15kV - można przesyłać znaczne moce na stosunkowo duże odległości przy małych gabarytach infrastruktury (odstępy izolacyjne, przekroje, obostrzenia, itd). Można też w miarę szybko i przy minimum kosztów przywrócić zasilanie lokalnych stacji.